Marka Too Faced szturmem zdobyła serca blogerek i vlogerek. Udało się jej także podbić moje, o czym pisałam Wam we wpisie: Czekoladowa paleta, dla której warto zgrzeszyć. Chocolate Bar i Shadow Insurance od Too Faced, gdzie opisywałam swoje wrażenia dotyczące słynnej paletki, a także bazy pod cienie. Dzisiaj chciałam się skupić na dość kontrowersyjnym tuszu tej firmy, Better than sex. Niejednoznaczne opinie, które pojawiają się w ocenach tej maskary, kuszą do jej zakupu, a z drugiej strony zniechęcają. Czy tusz do rzęs od Too Faced rzeczywiście jest lepszy niż sex?
Gdzie kupić maskarę Better than sex?
W Polsce produkty marki Too Faced można kupić w Sephorze, która ma wyłączność na sprzedaż tych kosmetyków. Na temat maskary Better than sex, możemy przeczytać na stronie następujące informacje:
Mascara tak uwodzicielska, że jest „Better Than Sex”!
Formuła zawiera najczarniejsze pigmenty, zwiększa objętość, wydłuża, podkręca
rzęsy dając wielowymiarowy, ekstremalny efekt.
Szczoteczka w kształcie klepsydry, zainspirowana linią
kobiecego ciała, umożliwia wielowymiarowym włóknom dotarcie do każdej rzęsy i
pokrycie ich kolorem czarnym jak węgiel.
Podkręć rzęsy, nałóż jedną warstwę, aby zaznaczyć ich linię
i uzyskać naturalny efekt.
Nałóż 2 warstwy, aby rzęsy były bardziej jedwabiste i
nabrały intensywności; a 3 warstwy dadzą intensywnie czarny, wielowymiarowy
efekt.
Czy warto kupić maskarę Better than sex?
Moja opinia: tusz jest umieszczony w bardzo ładnym, różowawym opakowaniu. Po odkręceniu szczoteczki okazuje się, że rączka, za którą ją trzymamy jest cięższa od pozostałej części maskary. Szczoteczka ma kształt klepsydry, nie jest silikonowa. Maskara Better than sex pozwala na uzyskanie pięknego efektu wydłużonych i pogrubionych rzęs. Ja zazwyczaj nakładałam dwie warstwy. Kiedy tusz zrobił się gęstszy po kilku tygodniach, zauważyłam, że zaczął delikatnie sklejać, dlatego musiałam rozczesać rzęsy grzebyczkiem. Ten moment jednak po jakimś czasie przeminął i obecnie maskara znowu nie skleja. Dużą zaletą jest to, że nie odbija się na górnej powiece, do czego niestety mam tendencję. W innych recenzjach na temat tego tuszu czytałam, że kruszy się i osypuje. U mnie taka sytuacja nie ma na szczęście miejsca.
Jeszcze zastanawiam się nad zakupem kolejnego opakowania, ponieważ to dobija już dna. Czuję chęć powrotu do tej maskary, bo bardzo podoba mi się efekt wydłużonych i pogrubionych rzęs. Jest on na tyle spektakularny, że nie potrzeba więcej, aby cieszyć się pięknym spojrzeniem. Ja dodatkowo nie maluję na co dzień dolnych rzęs, więc efektowny tusz jest u mnie mile widziany.
Decyzję, czy warto kupić maskarę Better than sex, pozostawiam Wam. Myślę, że warto ją wypróbować, choćby dlatego, że stała się ona już kultowym produktem. Jak w przypadku każdego kosmetyku, znajdą się tacy, którzy będą kochać tę maskarę, ale także ją nienawidzić. Ja osobiście bardzo ją polubiłam, chociaż na początku była wspaniała, potem sklejała mi rzęsy, a teraz znowu działa wyśmienicie. Nie wiem, co wpływa na te zmiany w jej funkcjonowaniu, ale ostateczny wynik jest pozytywny, więc myślę, że jeszcze kiedyś ją kupię.
A jeśli chcecie być ze mną na bieżąco, zapraszam Was na mojego Facebooka, gdzie dzieje się jeszcze więcej! Informuję Was tam o spotkaniach, w których biorę udział, o nowych wpisach i pokazuję mnóstwo nowości. Zapraszam Cię do grona moich obserwatorów :)
Używałyście już tej maskary? :) U Was także miała różne etapy działania? :)
jakoś nie kusi mnie, słyszałam skrajne opinie :)
OdpowiedzUsuńJa również słyszałam bardzo różne opinie ;)
UsuńCałe szczęście u mnie świetnie sprawują się tańsze tusze :D
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze ;)
UsuńDużo już słyszałam skrajnych opinii na jej temat...
OdpowiedzUsuńBo ten tusz jest jak kameleon :D
UsuńTeż ją mam. Rzęsy wyglądają w niej pięknie, ale pod koniec dnia wyglądam jak panda :(
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście się tak bardzo nie osypuje :P
UsuńSłyszałam niepochlebne opinie na jej temat :<
OdpowiedzUsuńJak to bywa w przypadku większości produktów, są różne opinie :D
UsuńNie używałam. Opakowanie jest cudne, zachęca do zakupu :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest świetne ;)
UsuńW moje ręce pewnie prędko nie trafi, ale ciekawa jestem bardzo efektu, jaki bym uzyskała u siebie :)
OdpowiedzUsuńTakie kultowe produkty kuszą, żeby je wypróbować :)
UsuńŚmieszy mnie ta nazwa. Nie dałabym tyle za tusz do rzęs, bo te tańsze sprawdzają mi się świetnie, a to jednak produkt na góra dwa miesiące codziennego używania. Słyszałam o niej różne opinie, między innymi takie, że z początku efekt jest taki sobie, a później gdy właśnie zgęstnieje jest lepsza. Szkoda, że wtedy u Ciebie zaczęła sklejać rzęsy :( Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNazwa jest śmieszna, ale Too Faced chyba takie lubi najbardziej ;) U mnie również sprawdzał się różnie, taki tusz-kameleon, który raz zachwyca, a drugim razem zawodzi :/
UsuńNie słyszałam o tej marki. Ogólnie ostrożnie podchodzę do tego typu kosmetyków, ze względu na częste uczulenia..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Rozumiem :)
UsuńNazwa powala :D Nie wiem sama czy bym się na nią zdecydowała
OdpowiedzUsuńNazwa wszystkich powala :D
Usuńpiękne opakowanie <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : blogbeautymix.blogspot.com
Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam...
OdpowiedzUsuńA to dziwne, o ostatnio o niej wszędzie głośno :)
UsuńNiezwykle ciekawy blog. Warto zaglądać tutaj częściej. Pozdrawiam serdecznie, Oliwia Mrozowicz.
OdpowiedzUsuńhttp://oliwia-mrozowicz.blogspot.com
Zapraszam częściej ;)
Usuńto coś dla mnie :) jak tusz wydłuża i pogrubia to jest idealnie stworzony dla mnie :P
OdpowiedzUsuńW takim razie musisz wypróbować :)
UsuńNarazie mam zapas, ale jak kiedyś bede miałą okazję to się na nią skuszę ;D Lubie próbować nowe maskary ;D
OdpowiedzUsuńJa również lubię testować nowe maskary :)
UsuńChciałabym ją mieć w swojej kosmetyczce. =)
OdpowiedzUsuńnie używałam, ale może się skuszę.
OdpowiedzUsuńMożna spróbować :)
UsuńMam swoje dwa ideały maskar i na razie nie zdradzę ich z inną ;)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńMiałam i używałam. Nawet swego czasu była moją ulubienicą póki po ok 2msc użytkowania tusz niestety zaczął się osypywać - można stwierdzić,że formuła po takim czasie przyschła i to było tego powodem ale nie jestem pewna. To co mogę stwierdzić na pewno to dawno nie miałam aż tak wydajnego tuszu jak ten - męczyłam go ponad 3msc !
OdpowiedzUsuńJa również uważam, że jest to niezwykle wydajny tusz ;)
UsuńNie używałam jej, ale dziwna sprawa z tymi "etapami". :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziwna :P
UsuńMoim zdaniem jest całkiem spoko :) Wiele osób bardzo na nią narzeka, ale u mnie wygląda całkiem ok. Może ulubieńcem nie zostanie, ale na pewno będę ją miło wspominać :)
OdpowiedzUsuńU mnie też całkiem ładnie wygląda ;)
UsuńJa chyba zostane przy swoim Colossalu ;)
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze działa to nie ma potrzeby wymieniania go na inny produkt ;)
Usuńnie znam ale opakowanie ma ładne :) Podoba mi się :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ;)
Usuńmiałam kiedyś na nia ochotę;)
OdpowiedzUsuń:))
Usuńhmm szkoda, że nie pokazałaś samej szczoteczki ;D
OdpowiedzUsuńNiechcący pominęłam to zdjęcie ;<
UsuńNie używałam. :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś użyjesz:)
UsuńRóżne opinie krążą na temat tego tuszu. Chciałabym wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) najlepiej wypróbować na sobie, żeby sprawdzić, jak zadziała :)
Usuńszkoda, ze nie wrzucilas zdjec pomalowanych rzes
OdpowiedzUsuńWrzuciłam, ale bez zbliżenia ;p
Usuńnie miałam jej jeszcze ale jest na mojej liście kosmetyków do przetestowania :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńdużo o niej słyszałąm, muszę ją kiedyś kupić :)
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować :) ja lubię testować kultowe produkty :P
Usuńooo moze keidyś się na nią skuszę ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSłyszałam już o niej, ale mam zapas maskar na cały rok :D
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś po nią sięgniesz :)
UsuńZawsze robię zdjęcia ze zbliżeniem, a tym razem jakoś niechcący to pominęłam :P
OdpowiedzUsuńMi wystarczy moj Lash Sensational ;)
OdpowiedzUsuń:))
Usuń